niedziela, 10 marca 2013

Magiczna Francja dzień 4-6

Dzień czwarty
Poranek od samego początku zapowiadał się super, już po odsłonięciu zasłony przywitały mnie promyki słońca to lubię. I tak już było przez większość dnia co akurat na dzisiejszy plan było idealne. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się z przewodniczką do miasteczka, aby zgłębić jego tajniki i historię. Przechadzka bardzo miła i pouczająca. Jednak małe miasteczko to i niedługa wyprawa, zaraz po tym pojechaliśmy z odwiedzinami do tutejszej winnicy. Coś innego niż do tej pory, to pierwsza moja wizyta w takim miejscu. Nie jestem jakim mega smakoszem wina, ale jedno naprawdę było smakowite i nie mogłem się oprzeć i zaopatrzyłem się w jedną buteleczkę. Po degustacji udaliśmy się do miasteczkowej restauracji która w 2012 zdobyła wyróżnienie tutejsze. Każdy nastawił się na coś dobrego co opadną nam szczęki niestety tak się nie stało.

-łosoś wędzony w dymie herbacianym pachnący a raczej śmierdzący zwykłym dymem
-tadżin w jakiej nowej odsłonie jednak to nie przypominało klasycznej wersji to były jakieś pulpeciki dziecięce z
-creme brulee w trzech odsłonach kawowy, karmelowy i czekoladowy z owocami których kucharze  nie raczyli nawet obrać



Po takich słabych doświadczeniach kulinarnych musiałem udać się na samotny spacer po bocznych ulicach miasta, które fotograficznie były bardzo udane(wpis poprzedni). Ekspedycja dobiegła końca i udaliśmy się wszyscy na zwiedzanie zamku w mieście jednak nie zrobił on na mnie wrażenia może za cały czas przebywam na najlepszym zamku świata :)
Zwiedzania, wycieczki i inne atrakcje dobiegły końca i czas na obiad od naszego szefa:
-kilka rodzajów  sałatek co nie powiem było okej
-jagnięcina z kołderką parmezanową
-pudding ryżowy z dodatkiem sosu z marakui



Dzień piąty
Dzisiaj mogliśmy sobie pozwolić na dłuższe leżakowanie przed wyruszeniem na zwiedzanie Bordeaux. Zaopatrzeni w siły po śniadaniu ruszyliśmy do centrum. Początkowo zwiedzaliśmy miasto na kolejce turystycznej, całkiem fajnie jechało się na ostatnim wagoniku :) Mieliśmy też przed obiadową przerwę, którą wykorzystaliśmy na odwiedzenie drobnych sklepików i przejść się po uliczkach.
Udaliśmy się na obiad do restauracji Le 5 allées na całkiem fajny obiad:
-sałatkę z faszerowaną szyneczką
-steka z puree
-ciepły torcik czekoladowy
Po obiadową przerwę wykorzystaliśmy ma zwiedzanie mega dużej księgarni gdzie każdy oczywiście udał się na dział kulinarny i wymieniał się swoimi dygresjami na temat różnorakich książek. Oczywiście nie mogłem się oprzeć i zaopatrzyłem się w książkę z wspaniałymi makaronikami :) Po tych książkowych manewrach udaliśmy się do sklepu dla cukierników, bardzo przyjemne miejsce sklep, a zaraz obok warsztaty cukiernicze coś fajnego. Oczywiście zasiedzieliśmy się w sklepie i nie obyło się bez przejażdżki tramwajem, a myślałem że od nich odpocznę. Udaliśmy się również do królestwa kucharzy jakim jest hurtownia ze sprzętem gastronomicznym, każdy wyszedł z jakimś suwenirem. I tak skończył się dzień udaliśmy się na wypoczynek do hotelu i na kolację:
-francuską wersje salcesony z odrobią sałaty
-łososia na fenkule
-tiramisu :)
Wszystko fajnie i przyjemnie bo dzień zwieńczony w hotelowych pokojach :)



Dzień szósty
Oj naprawdę ciężko się wstawało, a nawet się nie chciało myśląc sobie że trzeba ruszać na targ. No nic jakoś się udało doczłapać na śniadanie a zaraz po nim na targ będący 3 minuty drogi od hotelu. Jednak spodziewałem się czegoś więcej po tym targu, no nic nie zawsze otrzymujemy to czego byśmy chcieli :) Szybki przegląd produktów na po południowe gotowanie i zawracamy do hotelu na chwile odpoczynku i obiad. tym  razem szef nas uraczył:
-ala sajgonką z pieczarkami i ostrą pieczarką i serem
-soczystym kurczakiem z porami i ziemniaczkami
-i deser jak zawsze mnie powalił była to pływająca wyspa beza na sosie angielskim



Po bardzo ciągnącym się obiedzie każdy myślał tylko o jednym jak tu dotrzeć do pokoju i się przedrzemać przed wyczerpującą lekcją, już kolejną od szefa :) Tym razem zgłębił nas w tajniki owoców morza jak je obrobić a potem przygotować i pokazał kilka kompilacji dań z tych rzeczy. Za to my zaskoczyliśmy go też paroma rzeczami jak stekami z koniny w polskich smakach :) Gdzie było widać, że naprawdę go zaciekawiliśmy :) Na wieczorną kolację podniebienie dostało strzał z:
-kaszy z warzywami i słoną pianką
-białą rybę z karczochami
-i klasyczny deser 3 rodzaje sorbetu








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz