środa, 13 marca 2013

Magiczna Francja dzień 7-9

Dzień siódmy
Niedziele zaczynamy od wizyty u kolejnego lokalnego producenta czerwonego i białego trunku o nazwie wino. Zupełnie inna wizyta niż w poprzedniej winnicy, jak i pokazana od innej strony. Pokazanie i opowiadanie o produkcji wina, przechowywaniu ich w metalowych kadziach, betonowych i zbiornikach pod ziemią wow. Producent pokazał nam również i opowiedział o sprzęcie jaki mu towarzyszy przy zbiorach winogron. W bardzo stary przemysł ingeruje już technologia XXI w. Degustacja produktów też  miała miejsce.  Zaraz po tym miejscu pędziliśmy do nieopodal leżącej miejscowości na festiwal pomarańczy. Nieduży ale przyjemne, śpiewy tańce, degustacja pomarańczy, świerze wyciskane soki, kosmetyki, i wiele innych pomarańczowych rzeczy.

niedziela, 10 marca 2013

Magiczna Francja dzień 4-6

Dzień czwarty
Poranek od samego początku zapowiadał się super, już po odsłonięciu zasłony przywitały mnie promyki słońca to lubię. I tak już było przez większość dnia co akurat na dzisiejszy plan było idealne. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się z przewodniczką do miasteczka, aby zgłębić jego tajniki i historię. Przechadzka bardzo miła i pouczająca. Jednak małe miasteczko to i niedługa wyprawa, zaraz po tym pojechaliśmy z odwiedzinami do tutejszej winnicy. Coś innego niż do tej pory, to pierwsza moja wizyta w takim miejscu. Nie jestem jakim mega smakoszem wina, ale jedno naprawdę było smakowite i nie mogłem się oprzeć i zaopatrzyłem się w jedną buteleczkę. Po degustacji udaliśmy się do miasteczkowej restauracji która w 2012 zdobyła wyróżnienie tutejsze. Każdy nastawił się na coś dobrego co opadną nam szczęki niestety tak się nie stało.

piątek, 8 marca 2013

Magiczna Francja dzień 4 Foto

Aktualna mała relacja z jednego dnia w przepięknym miasteczku mającym bardzo dużo tajemnic jeszcze przede mną :) Zapraszam do przeglądania fotorelacji. 

środa, 6 marca 2013

Magiczna Francja dzień 1-3

dzień pierwszy
Na ten dzień czekałem bardzo długo od samego początku kiedy tylko wysłałem zgłoszenie na staż. Aż w końcu doczekałem się tej magicznej chwili i tzw. godziny zero, po kilku godzinnym locie z przesiadką w Paryżu dotarliśmy do Bordeaux. Po przyjeździe do hotelu bylem mile zaskoczony, bo to co w sieci miało 99% odzwierciedlenie w rzeczywistości. Po małym zapoznaniu się z hotelem i okolicą czas na lekki francuski lunch:
-talerz pełen szynek łososia, kiełbasek, warzywek z jajeczkami
-mix sałat z z regionalnym serem i kremem balsamicznym
-do wszystkiego świerzy chlebek
- a wszystko zwieńczył wyśmienity deser z sorbetu pomarańczowego lodów waniliowych z z rurką biszkoptową i magdalenką, a wszystko robione w hotelowej kuchni.
Po tej uczcie czas na wypoczynek  w okolicznym miasteczku i podziwianie jego uroków i małą drzemkę na wykończenie. Jednak to nie koniec atrakcji czas na zwiedzanie groty winiarskiej i odkrycie jej tajemnic i wiedzy.